Stelmachowo znajduje się około 6 km od Tykocina, na drodze od
Jeżewa do Tykocina.
W 1919 r. Szczęsny Władysław Stępczyński, inżynier rolnik nabył folwark Zacisze od Aleksandra Kaliksta
Adama hr. Rostworowskiego. 15 maja 1920 r. wydzierżawił od niego notarialnie
dobra stelmachowskie na okres 12 lat. W 1928 r. sporządzono nową notarialną
umowę dzierżawną, obejmującą następnych 12 lat, tj. okres 1932-1944.
Po wojnie na dobrach stelmachowskich powstał PGR.
Obecnie w Stelmachowie niewiele jest domów jednorodzinnych.
Większość zabudowań w tej wsi tworzą niskie bloki - pozostałości po dawnym PGR-e,
który znajdował się w budynkach po majątku dworskim.
W latach 80-tych, firma, w której pracowałem budowała te
szare - z płyt betonowych bloki.
Jeżdżąc tam na kontrolę robót zachodziłem do kierownictwa
PGR-u, które miało swoje biuro w starym dworku po właścicielu dóbr Adamie Roztworowskim.
Budynek był w bardzo złym stanie. Dach wygięty, ledwo
trzymał się ścian. Wewnątrz zacieki na ścianach i wygiętym suficie. O
świetności tego dworku świadczył tylko otynkowany na biało, dość okazały,
oparty na czterech słupach portal.
Podkpiwałem z dyrektora i księgowego, że władze gospodarstwa
gnieżdżą się w takich warunkach.
I choć księgowy ciągle narzekał na brak pieniędzy, to po
pewnym czasie zaczęliśmy rozmawiać o remoncie budynku.
Już widziałem oczyma
wyobraźni pięknie odrestaurowany dworek.
Zrobiono projekt remontu. Miał on polegać na naprawie dachu,
stropu, popękanych ścian i pomalowaniu całości wewnątrz i zewnątrz.
Podpisaliśmy umowę na wykonanie remontu.
I w myśl zasady praktykowanej w tych czasach – byle zacząć,
a dalej jakoś się skończy ( chodziło o finanse), przystąpiliśmy do roboty.
Po ostrożnym zdjęciu pokrycia dachu okazało się, że krokwie
i belki konstrukcyjne dachu są w większości spróchniałe i całą konstrukcję
trzeba wymienić.
Narada z inwestorem i uzgodniliśmy wykonanie nowego dachu.
W czasie rozbiórki dachu zaczęły rozłazić się ściany budynku,
spięte więźbą dachową.
Po oględzinach okazało się, że są wykonane z kamieni polnych
na zaprawie glinianej i otynkowane.
A podtrzymywały je przed rozstąpieniem się zmurszałe belki
stropu.
Narada z inwestorem.
Po burzliwej dyskusji przekonałem kierownictwo PGR, że
ściany trzeba rozebrać, gdyż na nich nie da się postawić dachu, ani ich
wyremontować. Księgowy mocno narzekał na finanse, że nie nazbiera pieniędzy na
remont, ale zdecydowano o wykonaniu robót.
Poleciłem rozebrać rozwalające się ściany budynku do
fundamentów z przykazaniem pozostawienia i zabezpieczenia podporami portalu
wejściowego.
Po rozebraniu ścian okazało się, że stały one na ułożonych
na gruncie dużych kamieniach zlepionych gliną. Na tym dobrych ścian się nie
postawi.
I znowu burzliwa narada. Na której przekonałem do
wzmocnienia fundamentów ściankami betonowymi i dopiero na tym odtworzenie
ścian.
Po wykonaniu wzmocnienia fundamentów marzenie o pięknym
odrestaurowaniu dworku się rozwiało.
Otrzymałem pismo zawiadamiające firmę o niewypłacalności
PGR-u i zerwaniu umowy na roboty budowlane.
Wstrzymałem roboty, zamknąłem budowę.
I tak to już zostało.
Dziś budynki popegeerowskie przejął prywatny właściciel.
Z dawnego majątku pozostało kilka okazałych nieużytkowanych zabudowań, oraz
gruzowisko z rozebranego dworku ze stojącym wśród nich portalem wejściowym i
betonowym obrysem fundamentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz